Zamknij reklame

Jeśli upuścisz telefon do tamy, jeziora, a nawet głębokiego stawu, jedyne, o czym możesz pomyśleć, to pożegnać się z nim i od razu kupić nowy. Odważniejsi będą pokusić się o nurkowanie, ale jeśli zgubicie telefon w tym stylu, na przykład przy tamie, której chodnik wznosi się wiele metrów nad poziom wody, a jednocześnie woda jest tu najgłębsza, szanse na znalezienie go są minimalne. Ale też możesz być odważnym indyjskim urzędnikiem, który pozwala, aby tama spłynęła „na jego koszulę”. Tak, dokładnie to się wydarzyło. 

W ostatnich dniach indyjskie media zaczęły donosić, że tama Kherkatta w stanie Chhattisgarh została zwolniona po tym, jak tamtejszy urzędnik upuścił do niej swój telefon komórkowy Samsung podczas robienia sobie selfie z przyjaciółmi. A ponieważ mężczyzna za wszelką cenę nie chciał go stracić, zdecydował się na rozpoczęcie dla niego dużej akcji ratunkowej, czego bronił mówiąc, że rzekomo zawiera wrażliwe dane stanu, które nie mogą przedostać się w niczyje ręce. Prawda była jednak taka, że ​​był to Samsung z ceną około 30 000 CZK i po prostu nie chciał go stracić. 

Pierwsi na miejsce przybyli nurkowie, ale nie udało im się odzyskać telefonu. Dlatego urzędnik zdecydował się wezwać potężne pompy, za pomocą których w ciągu trzech dni opróżnił tamę. W sumie wypompowano dwa miliony litrów wody, która w miejscach, gdzie występują problemy z wodą, jest uzupełniana złotem. Nawet to nie powstrzymało urzędnika, wręcz przeciwnie – wkrótce zaczął bronić swojego czynu, twierdząc, że jego produkt uboczny faktycznie pomaga lokalnym mieszkańcom i dlatego jest godny pochwały. Nie złagodził jednak władz, które bardzo szybko rozpoczęły dochodzenie w sprawie całego zdarzenia, a tymi wyjaśnieniami wręcz przeciwnie. Dlatego też natychmiast został usunięty ze stanowiska pod zarzutem nadużycia władzy, a w przypadku potwierdzenia – co w tak skrajnym przypadku jest jak najbardziej prawdopodobne – grozi mu zwolnienie i kara pieniężna. 

Najczęściej czytane dzisiaj

.